30 listopada 2010
Potrzebuję ognia!
wiem, wiem, za kilka dni to uczucie minie
ale...
póki co...
aura za oknem mnie przytłacza!
ps
wczoraj wieczorem tak miło było popatrzeć na zaśnieżone wrzosy i dynie,
w nocy z oblodzonych parapetów wszystko pospadało i przymarzło do podłogi balkonu
radość nigdy nie trwa zbyt długo (:
29 listopada 2010
24 listopada 2010
Cudne wspaniałe WOLNE kobiety, gdzie jesteście?
Stylizacja a' la Ozzy?
GALA: Powiedziała mi Pani, że bardzo Was jednoczy i łączy poczucie humoru.
MARYLA RODOWICZ: O tak. Mamy je bardzo specyficzne i tylko dla nas zrozumiałe. Dość abstrakcyjne. To czasem doprowadza do katastrofalnych w skutkach sytuacji.
A to by się zgadzało...
Naprawdę nie rozumię dlaczego, bądź co bądź, Ikona polskiej sceny robi sobie takie rzeczy?
Chyba, że chciała pokazać własne dzieci?
Wyfotoszopione, pod kołdrą i w krynolinach, bo One jeszcze nie schudły...
I pokazać pazur... w panterce...
Chciałabym powiedzieć:
Nie musi Pani nikomu, niczego udowadniać...
Chciałabym powiedzieć:
Stara kobieta to nie stare wino...
Chciałabym zacytować Isię:
Żal...
GALA: Powiedziała mi Pani, że bardzo Was jednoczy i łączy poczucie humoru.
MARYLA RODOWICZ: O tak. Mamy je bardzo specyficzne i tylko dla nas zrozumiałe. Dość abstrakcyjne. To czasem doprowadza do katastrofalnych w skutkach sytuacji.
A to by się zgadzało...
Naprawdę nie rozumię dlaczego, bądź co bądź, Ikona polskiej sceny robi sobie takie rzeczy?
Chyba, że chciała pokazać własne dzieci?
Wyfotoszopione, pod kołdrą i w krynolinach, bo One jeszcze nie schudły...
I pokazać pazur... w panterce...
Chciałabym powiedzieć:
Nie musi Pani nikomu, niczego udowadniać...
Chciałabym powiedzieć:
Stara kobieta to nie stare wino...
Chciałabym zacytować Isię:
Żal...
16 listopada 2010
Światu dziecka coraz bardziej zagraża świat dorosłych.
Kiedy kilka lat temu pojechał „za chlebem” na zamglone Wyspy wszyscy trzymaliśmy za niego kciuki.
Mimo braku obycia, wykształcenia i wiary we własne siły pozostawała nadzieja na lepsze jutro.
Jego sytuacja rodzinna była wtedy naprawdę trudna.
Po angielsku znał tylko dwa zwroty: Fuck you i I love you, więc nie trudno odgadnąć, że początki były koszmarne.
W największym skrócie: pojechał, zapłacił słone frycowe, znalazł pracę, po jakimś czasie wyszedł na prostą, wrócił do Polski w ramiona oddanej żony i tęskniącego synka.
Popracował jakiś czas w kraju, zniechęcił się szarą codziennością, płatną w pln pracą i brakiem perspektyw.
Z synkiem, żoną i drugim dzieckiem w drodze zaplanował rodzinną emigrację.
Maleństwo miało wkrótce przyjść na świat, więc wyjechał kilka miesięcy wcześniej wić dla rodziny angielskie gniazdko.
Urodziło się słodkie dziewczątko.
Ma dwa tygodnie i nie poznało jeszcze ojca.
Nie pozna go pewnie wcale, bo zażądał rozwodu i nie chce być już tatą.
A gniazdko we mgle... wije właśnie z inną kobietą.
Po angielsku znał tylko dwa zwroty:
Fuck you i I love you – i obu nie zawahał się użyć.
11 listopada 2010
Wyznanie zupełnie niepatriotyczne...
No trudno...
Dołączyłam do zastępów zakochanych.
Zakochanych w Karolaku.
No trudno...
Zakochanych w jego diastemie, ciałku i głosie.
No trudno...
I chciłabym śniadanie do łóżka!
I lunch i kolację i podwieczorek też!
Myślałam, że mnie to już nie spotka.
No trudno...
ps
- Grecka wyspa, jak ptak, na trzy litery?
- Gil :D :D :D
7 listopada 2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)