29 kwietnia 2010

Najpiękniejsza!

Julia Roberts zajęła pierwsze miejsce
na nowej liście najpiękniejszych ludzi świata.




Mój niezmienny ideał to Monica Bellucci


ps
nie chce mi wyjść z główki pewna zasłyszna fraszka:

Nie zbudzę się pewnego ranka.
Ot, spodziewana niespodzianka.

— Jan Izydor Sztaudynger

wrzuciłam ją w google, żeby poznać autora, otworzyłam jedną z pierwszych stron:

Przejdź do treści forum
CPP
Miejsce, gdzie możesz porozmawiać o swoich problemach
Centrum Psychoprofilaktyki i Psychoedukacji
Działając od 10 lat, zapewniamy wysokiej klasy leczenie rozmaitych zaburzeń psychicznych.

Ja już nie chcę znać tego autora!
Nieważne, że weekend będzie burzowy!
Wszystko.
Przysięgam!
W s z y s t k o jest ze mną O.K.
Miłej majówki (:

24 kwietnia 2010

Serce od wspomnień bije mocniej

.

100 lat Jolka!




Próbuję sobie właśnie przypomnieć coś najważniejszego z naszego dzieciństwa.

Przychodzi mi na myśl wiele, bardzo wiele obrazów:
Zabawy z dzieciakami na Twoim podwórku i w podwórkowej pralni,
nasze potajemne wyprawy do niemieckiego kościoła w parku obok szkoły,
zabawy z chomikiem na białej króliczej skórce, której zazdrościły nam wszystkie dzieciaki z podwórka,
nasza z Wencelką co wtorkowa pomocna dłoń dla pani Brodeckiej,
zalotne rozmowy z kajakarzami z klasy b przed religią na Matejki,
kąpiele na ’prywatnej’ plaży w Kadzionce,
disco polo Leszka i szalona noc na warszawskim kepimgu podczas klasowej wycieczki,
nocne godziny kary za nieposłuszeństwo pod obozowym masztem (ech ta Sylwia!),
kąpiele w lodowatym strumyku na Słowacji i Lacko, który nas nienawidził,
niezliczone noce spędzone w jednym łóżku,
największe na świecie ‘schabowe’ Twojej niezapomnianej mamy,
wspólna z Adamem wyprawa do świątyni Wang w Karkonoszach,
fascynacja Leonardem, konkursy piosenki, ta jego Monika, której niecierpiałyśmy,
pełna przygód i niebezpieczeństw podróż do Grecji - praca w piekarni, spotkanie z ośmiornicą, cykady i roje greckich komarów.

Staje mi jeszcze przed oczami Twoja tleniona simonka,
okulary a’la Bajm i najbardziej popisane przez wielbicieli
drzwi do mieszkania, jakie w życiu widziałam.

To były piękne dni...

Nie przypuszczałyśmy wtedy chyba wcale, że kiedykolwiek przyjdzie czas, kiedy zaczniemy stosować kremy 40+
Ale...czy w tamtych czasach w ogóle takie kremy istniały? (:

Wszystkiego najpiękniejszego Kochana!

19 kwietnia 2010

Mówiło się...



Znalazłam swoje nazwisko na katyńskiej liście.
Struchlałam.
Dzwonię do rodziców.

- Tato wiesz coś o tym?
- Tak, to brat mojego ojca, aresztowali też ojca ale uciekł, oboje byli policjantami.
- Ale dlaczego nigdy o tym nie wspominałeś?
- Mówiło się przecież, mam dużo zdjęć, pokażę ci przy okazji.
- Mówiło się? Tato oni proszą o uzupełnienie wiadomości, o zdjęcia, listy, kartki telegramy i inne informacje na temat okoliczności aresztowania.
- No to im wyślij, mamy tego dużo, to taka stara sprawa...

Istniejemy, póki ktoś o nas pamięta.
[Carlos Ruíz Zafón, Cień wiatru]

.

17 kwietnia 2010

[*]



Gasić pożary, nie dorzucając własnego paliwa do ognia, który ktoś roznieca, to wielka umiejętność...
Tam, gdzie spotyka się mądrość i temperament, zadaniem mądrości jest - umieć milczeć.


Stefan kardynał Wyszyński

.

10 kwietnia 2010

10 04 2010



Prosiłem o siłę… a dostałem przeciwności, które czynią silnym.
Prosiłem o mądrość… a dostałem problemy, abym je mógł rozwiązać.
Prosiłem o dobrobyt… a dostałem rozum i mięśnie, abym mógł pracować.
Prosiłem o odwagę… a dostałem przeszkody, abym je mógł pokonać.

Jung Kriszta



To miała być zwykła, miła wiosenna sobota.
Obudziłam się w innej rzeczywistości.

Dostałam doświadczenie, abym mogła zrozumieć...
zrozumieć, że nie wszystko jest tak proste i jednoznaczne jak mi się do tej pory wydawało.

R I P

.

8 kwietnia 2010

Niespodzianki są kochane...




Bo to jest dzień niespodzianek la la la la la la la la
Dziękuję / yuppi!

5 kwietnia 2010

Bardzo chory w połowie (:


Zrobiłyśmy z Isią baranka do koszyczka ze święconką
tzn. próbowałyśmy zrobić (:
Odszukałam formę i przystąpiłyśmy do pracy:
Najpierw nam nie wyszedł, potem wyszedł ale tylko jeden profil
(oczywiście każda z nas była pewna, że ten udany to jej),
potem dopchałyśmy go masłem i wsadziłyśmy na chwilę do zamrażalnika żeby nabrał kształtów, potem o nim zapomniałyśmy,
potem nie mogłyśmy go wyjąć.
W końcu zrezygnowana Isia ustaliła, że ten w pudełeczku jest przecież O.K.
W literaturze też się takie przypadki komuś podobały (:


"Potrzebny mi jest baranek. Narysuj mi baranka.
Narysowałem baranka. Mały przyjrzał się uważnie i rzekł:

- Nie, ten baranek jest już bardzo chory. Zrób innego.
Narysowałem.
Mały przyjaciel uśmiechnął się grzecznie z pobłażaniem:
- Przyjrzyj się. To nie jest baranek, to baran. On ma rogi.

Zrobiłem nowy rysunek, ale został odrzucony tak jak poprzedni:
- Ten baranek jest za stary. Chcę mieć baranka, który będzie długo żył.
Tracąc już cierpliwość - chciałem bowiem jak najprędzej zabrać się do naprawy motoru - nabazgrałem ten obrazek i powiedziałem:

- To jest skrzynka. Baranek, którego chciałeś mieć, jest w środku.
Byłem bardzo zdziwiony, widząc radość na buzi małego krytyka.
- To jest właśnie to, czego chciałem. Czy myślisz, ze trzeba dużo trawy dla tego baranka?
- Dlaczego pytasz?
- Bo mam tak mało miejsca ...
- Na pewno wystarczy. Dałem ci zupełnie małego baranka.
Pochylił główkę nad rysunkiem.
- Nie taki znowu mały. Zobacz, zasnął ...
Tak wyglądał początek mojej znajomości z Małym Księciem."


» Antoine de Saint-Exupéry » Mały Książę


Ostatecznie wydłubałyśmy go jakoś z formy. Jedna połowa wyszła bardzo ładna, ale druga wymagała gruntownej rekonstrukcji.
Niestety nie został przez babcię doceniony i do koszyczka trafił inny,
piękniejszy maślany baran.

3 kwietnia 2010

W koszyczku mnóstwo barwnych pisanek



Otwórzmy serca i wpuśćmy ptaki nadziei.

Wesołego Alleluja!

życzy
kinga) xxx

2 kwietnia 2010

Retrospekcje





Drama Queen

Byłam dziewiętnastolatką.
Sprawa miała charakter damsko-męski.
Listopadowa, deszczowa noc.
Pamiętam swój zapach, ubiór i smak słonych łez.
Pamiętam taksówkę, która wiozła mnie wtedy do "Trytonów".
Pamiętam wszystko w najdrobniejszych szczegółach.
Płakałam całą drogę. Kierowca nie mógł tego nie zauważyć.
Kiedy dojechaliśmy do celu odwrócił się do mnie i z uśmiechem w oczach powiedział, że bardzo zazdrości mi smaku tych młodzieńczych łez.
Bezczelny typ! Ignorant! pomyślałam wtedy.
Musiałam jednak uznać te słowa za ważne, bo zapamiętałam je na długo.
Teraz już wiem, co ten człowiek miał na myśli.
Z biegiem lat łzy nabierają ciężaru i coraz bardziej gorzkiego smaku.


Jak oddzielić nagle serce od rozumu?

Kilka lat temu, w Nowym Yorku, czekając w tłumie ulicy na zmianę świateł, byłam świadkiem takiej oto sceny:
Dwoje dzieci - starszy chłopiec i trochę młodsza dziewczynka w wieku ok 13-15 lat.
Towarzyszyła im starsza kobieta - niania, babcia może, bardziej stawiam na nianię, bowiem dystans, który tym relacjom towarzyszył wskazywał raczej na opiekunkę.
Stali wszyscy obok witryny ogromnego budynku, wyglądało na to, że na kogoś czekają.
Dzieci, trochę znużone chyba, rozmawiały ze sobą leniwie, kobieta stała lekko oddalona. W pewnym momencie, one nie zwróciły nawet na to uwagi, odebrała telefon.
Jej mina stężała, a ramiona opadły w akcie rezygnacji. Rozmowa skończyła się bardzo szybko, przekazano tylko krótką wiadomość.
Wyrównała oddech i po upływie chwili podeszła do podopiecznych niepewnie, żeby ją przekazać.
Jej twarz była pełna troski, bólu i żalu.
Powiedziała coś, co wywołało u dzieci szok.
Dziewczynka skuliła się w kucki i zaczęła przeraźliwie płakać, chłopiec wpadł w histerię i uderzał głową o witrynę budynku przy którym stali. Ból na jego twarzy był przerażający.
Może zmarł ktoś z ich bliskich lub przyjaciel, może królik albo pies, a może chodziło o coś zupełnie innego. Nigdy się tego nie dowiem, jednak dramaturgia zaobserwowanej sytuacji, każe mi się nad tym czasami zastanawiać.
Filmowe tempo, tajemnica, wyraz postaci i atmosfera miejsca stworzyły historię, którą bardzo się przejęłam, stworzyły najlepiej odegraną scenę dramatyczną, jaką w życiu widziałam.
A może chodziło o królika tylko?

Kiedy Świat wstrzymuje oddech...



"Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę."

JPII

Pachnące święta (:



Od czyszczenia, pucowania, mycia, układania, prasowania,
przestawiania, segregowania, przybijania, zawieszania,
cmentarnego szorowania i sadzenia bratków
bolą mnie wszystkie mięśnie.
Ale...
Lubię ten ból.
Całe dzieciństwo przecież próbowałam domyć lalkę - murzynkę i tak mi już zostało.

Szczęśliwa.

ps
hiacynty pachną odurzająco (: