26 maja 2010
Słowa opamiętania w konkursie na najlepszą matkę
Małe dzieci kochają.
Duże osądzają.
Czasami wybaczają...
- Oscar Wilde -
muszę przyznać, że to jeden z moich ulubionych aforyzmów
ale...
konkurs i tak trwa (:
24 maja 2010
Powtarzalność uczuć
18 maja 2010
15 maja 2010
Próba sprężystości
Zrobiłam domowe dyktando.
Nie powiem, bo nie mogę, kto wypadł najgorzej.
Warto jednak pamiętać,
że brzeżek to nie to samo co brzuszek (:
Rzeczona komódka poraża urodą ciężkich mosiężnych uchwytów -
niby-gałek. Abażur, obciągnięty krempliną, rzęsiście rozjarzy
skórzany ciemnoorzechowy wypoczynek tudzież podnóżek w politurze.
Na brzeżku wersalki ostrożnie przysiadłszy, rzuciła surowym okiem.
Wystrój ujrzawszy i się nie zachwyciwszy, upiła łyk z filiżanki.
Chrząknięcia z dezaprobatą jednakowoż zaniechała, dumę z
aranżacji w gospodarzach dostrzegłszy. Tuszując niezręczność
owej sytuacji próbę sprężystości podjęła, wynik jej za
zadowalający chcąc nie chcąc uznawszy.
Kropka (:
ps
w piątek dostałam 4 różne ulotki dotyczące odchudzania,
a wszystko to w czasie jednej wizyty w mieście!
Mam nadzieję, że to jakaś szeroko zakrojona kampania
reklamowa i powód jest inny niż mi się wydaje.
Ostatnio moją zmorą są żelki/wrrrrrrrrrrrrrrrrr
Zbieram się do walki, będzie bolało/uuuuuuuuuuuu
14 maja 2010
Lip Dub 1LO
Iśka w sekcji "grzecznych dziewczynek" (3:42) :D
i jeszcze...
Nad Brdą i nad Wisłą jest moje miasto Bydgoszcz :D
9 maja 2010
Kilka milionów szans
3 maja 2010
Felis silvestris catus
Jest bezczelana i nieprzewidywalna,
nie liczy się z nami wogóle.
Robi tylko to, na co sama ma ochotę.
W zeszłym roku zaczęła przekraczać progi.
Próg posesji, próg werandy, domu, sieni,
kuchni, jadalni i naszych kociofobicznych serc.
Rządzi się, gówniara, jak u siebie!
Rozkłada się koło kominka, kręci łebkiem i wpatruje zdziwiona w ogień.
Taniec koło lodówki.
Nie ma mleka, mówię. Tańczy dalej.
Jest śmietanka.
Miau!
Może być?
Miau!
Wypija pół kartonika.
Taniec na kuchennym progu, ślepia wpatrzone w szafkę z kocim żarciem.
Znowu głodna?
Miau!
Obiecałam sobie szczerze, że jej nie polubię.
Ale ona nawet na to znalazła sposób.
Wychodząc rano z sypialni zawsze otwieram szeroko drzwi na werandę, w stronę ogrodu.
Lubię ten pierwszy, poranny, czasami ciepły i słoneczny,
czasami pochmurny i wietrzny,
a kiedy indziej wilgotny i deszczowy powiew wstającego dnia.
I jaki by to poranek nie był, i obojętnie jak wczesna byłaby pora,
ONA zawsze siedzi na progu.
Mleczka dla Panienki?
Miau!
Subskrybuj:
Posty (Atom)