100 lat Jolka!

Próbuję sobie właśnie przypomnieć coś najważniejszego z naszego dzieciństwa.
Przychodzi mi na myśl wiele, bardzo wiele obrazów:
Zabawy z dzieciakami na Twoim podwórku i w podwórkowej pralni,
nasze potajemne wyprawy do niemieckiego kościoła w parku obok szkoły,
zabawy z chomikiem na białej króliczej skórce, której zazdrościły nam wszystkie dzieciaki z podwórka,
nasza z Wencelką co wtorkowa pomocna dłoń dla pani Brodeckiej,
zalotne rozmowy z kajakarzami z klasy b przed religią na Matejki,
kąpiele na ’prywatnej’ plaży w Kadzionce,
disco polo Leszka i szalona noc na warszawskim kepimgu podczas klasowej wycieczki,
nocne godziny kary za nieposłuszeństwo pod obozowym masztem (ech ta Sylwia!),
kąpiele w lodowatym strumyku na Słowacji i Lacko, który nas nienawidził,
niezliczone noce spędzone w jednym łóżku,
największe na świecie ‘schabowe’ Twojej niezapomnianej mamy,
wspólna z Adamem wyprawa do świątyni Wang w Karkonoszach,
fascynacja Leonardem, konkursy piosenki, ta jego Monika, której niecierpiałyśmy,
pełna przygód i niebezpieczeństw podróż do Grecji - praca w piekarni, spotkanie z ośmiornicą, cykady i roje greckich komarów.
Staje mi jeszcze przed oczami Twoja tleniona simonka,
okulary a’la Bajm i najbardziej popisane przez wielbicieli
drzwi do mieszkania, jakie w życiu widziałam.
To były piękne dni...
Nie przypuszczałyśmy wtedy chyba wcale, że kiedykolwiek przyjdzie czas, kiedy zaczniemy stosować kremy 40+
Ale...czy w tamtych czasach w ogóle takie kremy istniały? (:
Wszystkiego najpiękniejszego Kochana!