
Zrobiłyśmy z Isią baranka do koszyczka ze święconką
tzn. próbowałyśmy zrobić (:
Odszukałam formę i przystąpiłyśmy do pracy:
Najpierw nam nie wyszedł, potem wyszedł ale tylko jeden profil
(oczywiście każda z nas była pewna, że ten udany to jej),
potem dopchałyśmy go masłem i wsadziłyśmy na chwilę do zamrażalnika żeby nabrał kształtów, potem o nim zapomniałyśmy,
potem nie mogłyśmy go wyjąć.
W końcu zrezygnowana Isia ustaliła, że ten w pudełeczku jest przecież O.K.
W literaturze też się takie przypadki komuś podobały (:
"Potrzebny mi jest baranek. Narysuj mi baranka.
Narysowałem baranka. Mały przyjrzał się uważnie i rzekł:
- Nie, ten baranek jest już bardzo chory. Zrób innego.
Narysowałem.
Mały przyjaciel uśmiechnął się grzecznie z pobłażaniem:
- Przyjrzyj się. To nie jest baranek, to baran. On ma rogi.
Zrobiłem nowy rysunek, ale został odrzucony tak jak poprzedni:
- Ten baranek jest za stary. Chcę mieć baranka, który będzie długo żył.
Tracąc już cierpliwość - chciałem bowiem jak najprędzej zabrać się do naprawy motoru - nabazgrałem ten obrazek i powiedziałem:
- To jest skrzynka. Baranek, którego chciałeś mieć, jest w środku.
Byłem bardzo zdziwiony, widząc radość na buzi małego krytyka.
- To jest właśnie to, czego chciałem. Czy myślisz, ze trzeba dużo trawy dla tego baranka?
- Dlaczego pytasz?
- Bo mam tak mało miejsca ...
- Na pewno wystarczy. Dałem ci zupełnie małego baranka.
Pochylił główkę nad rysunkiem.
- Nie taki znowu mały. Zobacz, zasnął ...
Tak wyglądał początek mojej znajomości z Małym Księciem."
» Antoine de Saint-Exupéry » Mały Książę
Ostatecznie wydłubałyśmy go jakoś z formy. Jedna połowa wyszła bardzo ładna, ale druga wymagała gruntownej rekonstrukcji.
Niestety nie został przez babcię doceniony i do koszyczka trafił inny,
piękniejszy maślany baran.