10 stycznia 2009

Za młodzi na sen...



Czasami jakis temat nie pozwala się zlekceważyć - siedzi w nas i męczy, wraca i dręczy.
No dobra, pomyślałam o tym i ja chociaż zostało mi jeszcze trochę czasu...
"Życie kobiety po cztedziestce" - piątkowy temat poranka TVN nie daje mi jakoś spokoju.
Przyszły do studia atrakcyjne, miłe, bystre i pewne siebie Panie po 40-tce.
Powiedziały, że jest im teraz lepiej, rozsądniej, mądrzej i wszystkie są baaaaaardzo zadowolone.
Hmm...
Tylko...
Po co ta mądrość, skoro perspektywy już nie te?
Po co rozsądek skoro największa głupawka i beztroska za Wami?
Po co siła skoro wypracowana z wiekiem zdolnosć empatii spiłowała pazury?
A świadomość coraz większa po co?
Żeby lepiej zrozumieć starość?
Żeby zrozumieć dużo za dużo?
Po 35 roku życia zrobiłam najmądrzejszą w życiu rzecz - przez przypadek zrozumiałam samą siebie i odtąd wszystko już poszło gładko - polubiłam sen we własnym łóżku, osiągnęłam więcej niż kiedykolwiek, przeżyłam najcudowniejsze uniesienia, podjęłam najtrafniejsze decyzje.
Jednak...
Zamieniłabym to natychmiast na błogą niewiedzę, słodki brak rozsądku, żar absolutnie niedojrzały, cudze łóżko, nieciążący brak odpowiedzialności, śpiew do rana i smak podłego szampana...
Drogi Tato. To prawda, że za komuny było lepiej...
Byłeś młody)