
Do tej pory historyjka o wypadku w pracy Delika, który złamał rękę w nadgarstku, bo mu się omsknęła, kiedy na niej spał, wydawała mi się najzabawniejsza.
Konkurować mogła z nią tylko ta o Wojtku, który zwalniał się z pracy o 13, żeby zdążyć na kolejny odcinek „Janosika”.
Dzisiejsza noc uraczyła mnie czymś jeszcze.
Jacek złamał nos.
Złamał albo NA PEWNO ma pękniętą kość nosową (do tej pory byłam przekonana, że w nosie są chrząstki),
albo może jest zwichnięty (ten nos).
Złamał albo coś innego, strasznego NA PEWNO mu się z nosem stało, bo jest gruby i spuchnięty i z jednej strony siny i boli jak nigdy.
I nie mam się śmiać, bo nie potrafię sobie NAWET WYOBRAZIĆ JAKI TO BÓL!
I musi koniecznie go (ten nos) prześwietlić, albo zrobić USG.
Jacek złamał nos, bo spał na pilocie TV (: